Porażka w Luboniu
Kolejna porażka z niżej notowanym rywalem naszych trampkarzy starszych. Można psioczyć na sędziego, którego błędne decyzje przyczyniły się do straty dwóch goli, ale to my sami jesteśmy sobie winni, gdyż powinniśmy strzelić kilka goli i pewnie wygrać, ale zawodziła skuteczność.
AP Reissa Luboń - Lider Swarzędz 3:1 (1:0) bramki : 0:1 Miazek (4 min.), 1:1 Bąkowski (45 min., 1:2 ? - karny (51 min.), 1:3 Bąkowski (63 min.)
Skład: Jankes (Wojtek) - Korzuch, Oli, Olaf, Biały - Krzychu (C), Miaza, Jacob, Mati G., Kepi - Kacper oraz Szymon i Józiu.
Do pierwszej połowy w naszym wykonaniu nie można mieć w zasadzie zastrzeżeń. Szybko strzelona bramka po indywidualnym rajdzie Miazy oraz pełna kontrola nad wydarzeniami na boisku. Gospodarze stwarzają zagrożenie jedynie po bitych niecelnie rzutach wolnych. My za to mamy kilka ładnych akcji i sytuacji bramkowych , w których niestety piłka nie trafia do siatki. Najbliżej jest Olaf strzelając z dystansu i piłka ślizga się po poprzeczce nad bramką. Chwilę potem dogranie Miazy do Józia, a ten próbuje skopiować wczorajszy strzał Mandżukicia, strzela jednak nad bramką. Kepi w dobrej sytuacji z ostrego kąta trafia w boczną siatkę.
Niestety druga połowa przegrana na własne życzenie. Zaczyna się od koszmarnego błędu Wojtka, który zamiast wznowić szybki kontratak wykopem podaje piłkę do napastnika rywali, a ten nie pudłuje doprowadzając do remisu. Kolejne dwa gole dla Akademii to zasługa sędziego, najpierw dyktuje rzut karny zamiast faulu na atakowanym z tyłu Olim. Trzeci gol z ewidentnego spalonego, na którym znajduje się aż dwóch napastników Lubonia. Niemniej nie miałoby to wpływu na wynik gdybyśmy wykorzystali bodaj cztery stuprocentowe sytuacje bramkowe. Najpierw dwa razy Miaza przeniósł nad poprzeczką z kilku metrów, a kolejne dwa pudła zaliczył Kacper. Aktywni byli też Kepi i Józiu ale ich akcje nie przyniosły efektu, strzelał też Krzychu zza szesnastki także niecelnie. Oprócz koszmarnej nieskuteczności można mieć także zastrzeżenia co do samej gry , w której jest za mało podań , a za dużo indywidualnych zrywów.
Szczególnie martwi fakt, że ostatnio nie strzelamy bramek, które zawsze stanowiły równowagę dla goli , które głupio traciliśmy. Grając przez cały sezon bez typowego skutecznego napastnika trudno nagle go wykreować. Spadek poniżej ósmego miejsca nam nie grozi, ale ostatnie dwie porażki sprawiły, że zamiast na 5 jesteśmy cały czas na 8 miejscu. Za tydzień mecz z Przemysławem, który jest jedyną słabsza od nas ekipą tej wiosny, gdyż w 9 meczach zdobył zaledwie punkt. Mamy nadzieję na przebudzenia, które sprawi że na zakończenie ligi do Szamotuł pojedziemy w dobrych nastrojach.
Komentarze