Lanie w Kępnie

Lanie w Kępnie

Kolejny mecz ligowy rozegraliśmy w dalekim Kępnie na południowym krańcu województwa wielkopolskiego. Prawie 2,5 godzinna podróż i wczesna godzina wyjazdu nie sprzyjała naszym zawodnikom i rzeczywiście zanim mentalnie wysiedli z autobusu gospodarze prowadzili już w 2 minucie wykorzystując gapiostwo naszej defensywy. Kolejny cios i podwyższenie prowadzenia w 20 minucie jakby przebudził nasz zespół. Odpowiadamy 2 minuty później kiedy to widzimy podanie Tomka do Roberta, a ten w sytuacji "1 na 1" okazuje się lepszy od bramkarza. Od tego momentu zarysowuje się lekka przewaga naszego zespołu. Niestety nie przekłada się to na efekt bramkowy, bo gramy do 16 metra a pod bramką rywali nie ma komu zwieńczyć akcji zespołu. najpierw próbuje dwa razy Radek, a chwilę potem setkę marnuje Olek. Niemniej pełni nadziei na poprawę schodzimy do szatni na przerwę.

Po przerwie jednak praktycznie cały zespół z nielicznymi wyjątkami przestaje grać w piłkę statystując przy festiwalu strzeleckim gospodarzy. Już w pierwszej minucie świetna obrona Artura na nic się zdaje gdyż obrońcy pozwalają na skuteczną dobitkę. O kolejnych minutach w zasadzie nie ma co się rozpisywać, bo pozytywów z naszej strony było jak na lekarstwo. Na domiar złego w 69 minucie Krzychu zostaje ukarany drugą żółtą, a tym samym czerwoną kartką i misi udać się pod prysznic. Trener dokonuje roszad w składzie, ale w defensywie nadal słabo, a w ataku należy wspomnieć o dwóch akcjach. Nieco ożywienia wniosło przesunięcie do przodu Deco. Najpierw wypracował sobie świetną okazję ale jego strzał nieznacznie minął słupek. Chwilę potem po podaniu Tomka wyszedł sam na sam z bramkarzem, minął go a ten rękami chwycił jego nogi. Skutecznym egzekutorem jedenastki był Radek. W końcówce meczu tracimy jeszcze dwa gole, a napastnicy rywali urządzają sobie slalom między tyczkami. Należy wspomnieć, że Artur spisywał się w bramce dobrze, może przy jednaj bramce mógł się zachować lepiej. Pozostałe zawdzięczamy tragicznej  jakości defensywnej gry całej drużyny.

Podsumowując wróćmy do myśli przewodniej UKS Lider "Prawdziwą porażką nie jest przegrać, lecz nie podjąć w ogóle walki". Właśnie tego zabrakło w drugiej połowie meczu, poza nielicznymi wyjątkami zawodnicy nie pojęli walki , a to jest podstawa żeby cokolwiek zdziałać na boisku. Gratulujemy zasłużonej wygranej Marcinkom. Nam pozostaje zresetować głowy i od przyszłego tygodnia pokazać na boisku zupełnie inne oblicze. Pamiętajmy, że łatwych przeciwników tutaj nie ma, także bez walki i zaangażowania nic nie osiągniemy.

Skład: Niedopytała - Deka, Karolczyk, Szcześniak, Korzuśnik - Jądrzyk, Kowalski, Gościński (Melcer), Lipski (Makowski), Krakowski (C, Bździel) - Tkaczyński (Rydzewski) oraz Szkutnik, Brylewski.

Bramki: Lipski as. Gościński (22 min.), Kowalski (karny, 81 min.)

Żółte kartki: Jądrzyk 35 i 69 min., Krakowski 63 min.

Czerwona kartka (efekt 2 zółtych): Jądrzyk 69 min.

Komentarze

Dodaj komentarz
do góry więcej wersja klasyczna
Wiadomości (utwórz nową)
Brak nieprzeczytanych wiadomości